niedziela, 5 października 2008

"MUSZELKOWA FARMA"

Kochani,
Melduję wykonanie zadania J Jestem już w nowym mieszkaniu, leżę w nowym (sic! tak naprawdę to wiekowym) łóżku, które jest tak chwiejne, że każdy mój ruch sprawia, że czuję się jakbym miała łóżko wodne! Ale co tam, jest klimatycznie.
Miałam pisać chronologicznie i zacząć od relacji z imprezy urodzinowej Magdy B. (Przypomnę – koleżanka z mieszkania Oli, rowerzystka), ale stwierdziłam, że najpierw wypadałoby przedstawić nową sytuację mieszkaniową.
Uwaga! Mieszkam teraz (i mam nadzieję, że już do końca pobytu tutaj) w pięciopokojowym mieszkaniu, w nowej części Lizbony. Nazywa się Quinto das Conchas, co w wolnym tłumaczeniu oznacza farmę i muszle, tak więc ochrzciłyśmy to miejsce „Muszelkową Farmą”. Tak naprawdę, nie widziałam tu żadnego elementu, który kojarzyłby mi się z farmami, ale podobno w przeszłości były to tereny, na których znajdowało się mnóstwo gospodarstw rolnych, pól i plantacji. Po tamtych czasach zostało tylko kilka ruin, stare, zmęczone palmy i wspomnienia wiekowych Lizbończyków. Mieszkamy na szóstym piętrze, mamy windę, dwie łazienki, kuchnię, wspólny mini-mini-salonik i bardzo duży balkon, na który zresztą mam bezpośrednie drzwi. Oczywiście początki były trudne, ponieważ „menager” tego mieszkania, Bruno wprowadził nas w błąd w kwestiach finansowych i straciłyśmy trochę nerwów na wyjaśnianie sytuacji. Na szczęście wszystko zostało załatwione, podpisaliśmy boską pseudo-umowę na ulotce z reklamą polskich instalacji sanitarnych i możemy się pochwalić bardzo przyjemnym, dużym mieszkaniem w sympatycznym gronie. A mieszkają z nami:
POKÓJ nr1. – Bruno, wspomniany wcześniej organizator tego lokum, typowy Brazylijczyk,niski, z ciemną oprawa oczu i czarnymi włosami, student medycyny i muzyk, który każdą wolną chwilę spędza na Bairro Alto, gdzie dorabia sobie jako gitarzysta. Dla niektórych jest ucieleśnieniem Sodomy i Gomory, gdyż wplątał się niedawno w dziwaczne problemy z ludźmi, którzy zrezygnowali z tego mieszkania przed nami. Ja i Ola, jak na prawdziwe światowe kobiety przystalo – poznałyśmy „tych” ludzi. Oczywiście są Polakami J Basia i Adam – pozdrawiam! Na szczęście na razie Bruno zachowuje się w porządku, także miejmy nadzieję, że nie podzielimy losów Polaków. Nasz muzyk zajmuje największy pokój, ma ogromne łóżko, które podobno bardzo często testuje, gdyż jak nam powiedział, planuje zrobić specjalizację z seksuologii J. Poza tym potrafi gotować (wiem, bo dzisiaj jedliśmy przy jednym stole obiad i na jego talerzu znalazły się umiejętnie przyrządzone żeberka z ryżem i fasolą).
POKÓJ nr 2. - to moje królestwo: duża szafa, łóżko wodne, biurko, Anna Karina na ścianie, zakupiona dzisiaj czerwona lapka i równie czerwony stoliczek z IKEI. Widok na stadion Sportingu Lisboa oraz Campo Grande, wyjście na wypasiony balkon.
POKÓJ nr 3. – Drugi i ostatni Brazylijczyk o intrygującym imieniu Levi. Zupełnie nie przypominający południowca, bardziej w typie niemieckim, wysoki blondyn, o uśmiechu nr 5 jak z reklamy Colgate. Nie pamiętam dokładnie co studiuje w Lizbonie, ale na pewno skończył już jeden kierunek i teraz na własną rękę uczy się w Portugalii. Na razie nie wiem, o nim za dużo, ale na pierwszy rzut oka wydaje się sympatyczny.
POKÓJ nr 4. – Ola i Magda – koleżanek przedstawiać nie trzeba, wszyscy wiedzą, kim są.
POKÓJ nr 5. – Eleni – 23letnia Greczynka, mieszkanka Aten, studentka architektury. Przyleciała do Lizbony dopiero 3 dni temu, więc jeszcze jest troszkę zakręcona, ale bardzo pozytywna osoba, chętna do integracji. Myślę, że będzie nam się wspólnie przyjemnie mieszkało.
Na koniec opisu nowego mieszkania kilka informacji lokalizacyjnych: do metra 7 minut, na autobus 10 sekund, do supermarketu Pingo Doce 8 minut, do Mini Preco 5 minut, do szkoły 15 minut. Więcej przestrzeni, więcej powietrza, bardzo mi tu dobrze!

PS. Specjalne pozdrowienia dla Mamy Oli - strasznie mi miło, że jest Pani moją wierną czytelniczką!
PS.2. Dzisiaj kilka pierwszych zdjęć nowego mieszkania:
Kawałek mojego nowego pokoju
Jedna z łazienek :P

Najprzyjemniejsza część naszego nowego mieszkania, czyli ogromny balkon, na którym dyskutujemy, opalamy się, jemy śniadania i pijemy wieczorem wino.

Brak komentarzy: