środa, 22 października 2008

Escola e muito bom!

Czyli, ze zaczęły się zajęcia. Jako, ze ciągle wprowadzam poprawki do mojego Learning Agreementu, przedmioty również bardzo często ulegają zmianom. Mój tygodniowy plan lekcji wygląda tak:

Wiem wiem, pięknie to zrobiłam :-)

Dzisiaj była środa, tak więc jak sami widzicie, uczestniczyłam w zajęciach dotyczących produkcji filmu. Bardzo miłe zaskoczenie - fantastyczny wykładowca, który pracuje w branży, świetna grupa Portugalczyków i Erasmusów, język wykładowy - wyjątkowo angielski. Doskonała atmosfera. Omawialiśmy burzliwie scenariusz, wprowadzaliśmy poprawki. Kazdy mógł powiedzieć, co mu się nie podoba, co by dodał, a co zmienił. Będziemy robić film o fascynacie teatru, który w obsesji zabija aktora. Dzisiaj równiez dzieliliśmy się obowiązkami. Zostałam wyznaczona do make-upu, takze będę miała pierwszy raz w tej dziedzinie. No i oczywiście pomogę w kwestiach produkcyjnych - na tyle, na ile pozwoli mi mój portugalski.
Zajęcia zupełnie inne niż w Polsce - prowadzone na luzie, z wieloma przerwami na kawę. Pełne wartościowych uwag i porad, z pokazami slajdów i dowcipami wykładowcy. Nabijał się dzisiaj z polskiego dubbingu - dla Portugalców to niesłychane, jak może istnieć dubbing wykonywany przez tylko jednego lektora: czyli "Czytał Lucjal Szołański" ;-) Pochwalił się tez, ze był na Camer Image i poradził wszystkim ( czterem) dziewczętom siedzącym na sali, że chcąc pracować w branzy filmowej, musimy zapomnieć o krótkich spódniczkach, głębokich dekoltach i szpilkach, poniewaz "We are all animals",powiedział wykładowca, pokazując na siebie i dwudziestu sześciu męzczyzn siedzących na sali. Było duzo śmiechu. Poznałam ciekawe strony dotyczące portugalskiej kinematografii : http://www.ica-ip.pt/, http://cpav.pt/ Znalazłam na liście operatorów obrazu Miguela - męza Erici, u której mieszkałam na samym początku.
Zajęcia trwały 4 godziny, ale były tak ciekawe, że nawet nie czułam biegnącego czasu. Wyszłam bardzo zadowolona i juz czekam na następne! To bardziej zabawa niż siedzenie i słuchanie Danusi, która dyktuje kolejną ustawę.
Jutro wybieram się do pracy na plan - kolejna telenowela wzywa. Michael znalazł mi także ogłoszenie, w którym szukają ludzi ze znajomością angielskiego i ... polskiego - praca w callcenter, także pełna optymizmu wyślę CV. Oczywiście w wersji portugalskiej :-) Jak to dobrze, że ma się portugalskich tłumaczy za przyjaciół.
Z ciekawostek, dzisiaj był kolejny dzień festiwalu filmowego DOCLISBOA i odbywał się pokaz polskich filmów krótkometrażowych. Oczywiście reprezentował nas tylko Kieślowski.
Z innych rozkosznych wiadomości: 6 listopada odwiedzi mnie kochana rodzinka i już nie mogę się doczekać! Dzisiaj przeprowadziłam następujący dialog z Jasiem przez skypa:
Ja: "Noo Jasiu, za niedługo się zobaczymy"
Jaś: "Tak, przyjedziemy do ciebie, a kiedy ty przyjedziesz do nas?"
Ja: "W lutym kochanie"
Jaś:"A jak przyjedziesz, to odwieziesz mnie do szkoły? Chcę, żebyś odwiozła mnie do szkoły"
...
Strasznie tęsknię za maluchami...

Brak komentarzy: