czwartek, 21 sierpnia 2008

Pierwszy raz na uczelni

Wróciłam z wycieczki po bilety. Oczywiście miałyśmy przygody. Jak powiedziała nam pewna młoda Portugalka, studiująca w Londynie, to miasto jest pełne sprzeczności i łatwo się zgubić. Finalnie znalazłyśmy okienko z formularzami i możemy odebrać karty jutro.

Spacerując na Campo Pequeno, natknęłyśmy się na pomnik Cezara Zielonego.

Chyba był kimś jak nasz Adaś Mickiewicz, bo nawet w metrze znalazłam na ścianie jego cytat.
Byłam też pierwszy raz na uczelni. Prezentuje się całkiem interesująco: ładny budynek, wokół dużo zieleni, palmy, park. Od mojego mieszkania to 5 stacji metra, ale to całkiem niewiele, bo kolejka śmiga szybko. Zaskoczyły mnie ceny metra - 2 euro za jednorazowy bilet plus powrót.

Lusofona widać przygotowuje się do rozpoczęcia semestru, trwają prace porządkowe, ludzie biegają, można zobaczyć mieszankę kultur z całej Europy.

I jeszcze plan całego kampusu... (niczym uczelnie w amerykańskich filmach)


Na ulicach Lizbony spotkać można bardzo barwne postaci. Dzisiaj uwieczniłam ciekawą babcię, która entuzjastycznie sprzedawała figi...


I na koniec zdjęcie mojego obiadu: papryczki a'la Madalena: oliwa (koniecznie portugalska), czosnek, cebula (jaka tu jest słodka!) oraz czerwona i zielona papryka, wszystko dusimy i dodajemy sól, pieprz i oregano (tylko to znalazłam w kuchni). Włala, pyszny obiad gotowy!

Powiem Wam szczerze: bardzo mi Lizbona smakuje!

Brak komentarzy: