No i nadeszła ta chwila... miałam okazję zajadać ślimaki.
Nastawiona bojowo, bo przecież nowe smaki to dla mnie przyjemność. Jednak w momencie, kiedy te małe winniczki z różkami patrzyły na mnie z talerza, ogarnął mnie strach.
"Że niby JA mam to włożyć do ust?", "Że mam to wyssać ze ślimaczego domku?", "No way, nao e possivel!"... Wszyscy łapczywie pochłaniali biedne ślimaki, mama Daniela i tata i ciocia i kuzynka. I nawet mały synek kuzynki. Przybiegł brudny z podwórka z piłką w dłoni i łap, cap - ślimak w buzi. Uśmiechnięty, tak jak gdyby skonsumował landrynkę. Boże... miałam przed oczami Jasia i Stasia, którzy budowali ślimakom zamki w piaskownicy i fundowali im basen wodą z konewki. Widząc mnie w konsumpcyjnej akcji, dostaliby chyba zawału.
Spróbowałam, bo do odważnych świat należy. Nie były smakowo złe, nie umiem porównać do czego podobne, aczkolwiek kwestie estetyczne nie pozwalały mi rozkoszować się przyjemnością jedzenia.
Dziękuję, wiem już jak smakują i na tym poprzestanę. Cały wieczór czułam jak mi się ślimaczą w brzuchu. Z tymi różkami i gumiastym ciałem...jestem mordercą.


Nastawiona bojowo, bo przecież nowe smaki to dla mnie przyjemność. Jednak w momencie, kiedy te małe winniczki z różkami patrzyły na mnie z talerza, ogarnął mnie strach.
"Że niby JA mam to włożyć do ust?", "Że mam to wyssać ze ślimaczego domku?", "No way, nao e possivel!"... Wszyscy łapczywie pochłaniali biedne ślimaki, mama Daniela i tata i ciocia i kuzynka. I nawet mały synek kuzynki. Przybiegł brudny z podwórka z piłką w dłoni i łap, cap - ślimak w buzi. Uśmiechnięty, tak jak gdyby skonsumował landrynkę. Boże... miałam przed oczami Jasia i Stasia, którzy budowali ślimakom zamki w piaskownicy i fundowali im basen wodą z konewki. Widząc mnie w konsumpcyjnej akcji, dostaliby chyba zawału.
Spróbowałam, bo do odważnych świat należy. Nie były smakowo złe, nie umiem porównać do czego podobne, aczkolwiek kwestie estetyczne nie pozwalały mi rozkoszować się przyjemnością jedzenia.
Dziękuję, wiem już jak smakują i na tym poprzestanę. Cały wieczór czułam jak mi się ślimaczą w brzuchu. Z tymi różkami i gumiastym ciałem...jestem mordercą.


8 komentarzy:
Rozpoczęłam czytanie posta mając tuż obok talerz z pysznym śniadaniem...po przeczytaniu 2 pierwszych zdań odłożyłam je na bok :| chyba mi sie, kurde odechciało :PP
lo matko, wez sfotografuj cos apetycznego, co tam wcinasz, bo takie widoki i opisy od rana..brrr
e.
hahahaha :) co kraj to obyczaj, nie bądźcie takie konserwatywne:P
pomyśl że dzisiaj jest Dzień Dziecka..i zjadłaś komuś dzieci..takie małe bezbronne ;D już nigdy nie będą świętować tego dnia! Morderco ;D
A kosztowaliście?? Ja tak i to pierwszy raz w Paryżu:))) ja to mam dopiero foty:) he
A szczerze to jeden z przysmaków co po krewetkach sa poprostu palce lizac i to jeszcze z masełkiem czosnkowym sama radość:)))
A zabie udka?? tez jadłam teraz mozecie krytykowac dopiero hehe
KASIA K:))
a ja, a ja to moje drogie koleżanki jadłam kiedyś macki ośmiornicy! tylko sobie wyobraźcie!
a ja pieczonego geparda i sie nie chwale :P
A ja jadłem małe afrykańskie dziecko i co?
Prześlij komentarz