poniedziałek, 2 marca 2009

Why do all good things come to an end...

Dziękuję Ci za te miesiące. Za to, że mogłam na Ciebie liczyć w każdej sytuacji. Za te wspólne odkrywanie Lizbony, za spacery i błądzenie po ulicach Arroios, za imprezy z basenami na dachach, za "I love my people", za wsparcie w trudnych chwilach i krytykę, kiedy była potrzebna. Za Covilha, za potato-burgery i piwko na Carcavelos.

Tak jak mi kiedyś powiedziałaś "ten Erasmus to ty"...

I nie napiszę nic więcej, tylko ATE JA! I wracaj do nas, kiedy tylko będziesz mogła!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

fogo Madzia zmień fotę na jakąś bardziej... kolorową!!!!!

http://picasaweb.google.pl/olik1111/PlaOwo27Listopada#5272993482841809362

saudades,
bjs

dizzy, która jest dizzy jak Cię nie ma

PS. wiem, wiem, lodówka to nie mebel :P

mag.o pisze...

się robi :)

Anonimowy pisze...

no widzisz jak słoneczniej się zrobiło ;)

buziaki :*

olik pisze...

And the hardest part
Was letting go not taking part
Was the hardest part...


dziekuję..wiesz za co, wiesz kiedy i wiesz jak bardzo... ;*

bjs

PS: trzymajcie się tam i prosze byc "pod telefonem" jak zadzwonie żeby mnie odebrać z lotniska ;P

Maciek pisze...

Szukałem jakiegoś posta, żeby napisać coś. Znalazłem tylko takiego, pod którym ja mogę napisać nic.