piątek, 9 stycznia 2009

"Tam człowiek czuje się wolny i że może wszystko..."

Mój ostatni post wywołał małą burzę. Na szczęście w szklance wody, aczkolwiek cieszy mnie fakt, że moje słowa trafiają do tak wielu ludzi. Skromnie powiem, że się nie spodziewałam!
Ktoś bardzo mi bliski uznał moje słowa za hipokryzję, motywując swoją odważną tezę tym, że niezależność nie jest w ogóle możliwa. Szczególnie, jeśli dostaje się co miesiąc pieniążki. Otóż sprostowanie: ani przez chwilę nie myślałam o niezależności finansowej, pisząc ostatniego posta, do tej mi jeszcze daleko. Chodziło mi o niezależność mentalną, o możliwość decydowania o sobie w stu procentach, o pójściu na spacer o 3 w nocy, o wycieczce w portugalskie góry, o bieganiu po plaży ile sił w nogach. O tym, że nabrałam odwagi i widzę moją przyszłość już nie tak bardzo „po polsku”, czyli bojąc się, że coś lub ktoś stanie na przeszkodzie, że tak nie wypada, a tego nie wolno. O taką niezależność mi chodziło.
Najzabawniejsze jest to, że dokładnie zrozumiały mój punkt widzenia osoby po lub w czasie Erasmusa. Bardzo mi przyjemnie, że napisała do mnie Ewelina, dziewczyna, której nigdy nie miałam okazji poznać osobiście, ale jakimś cudem wpadła na mojego bloga i zaczęła czytać. Też spędziła pół roku w Lizbonie. Pozwolę sobie ją zacytować, mam nadzieję, że nie będzie miała pretensji:
”Dziś poczułam taką nieodpartą chęć napisania do Ciebie, że musiałam. Chyba po ostatnim Twoim poście w blogu! Na pewno!(…) Po prostu dziś to aż rycze, tak bardzo tęsknie za Lizboną!!! Życie tam jest zupełnie inne niż w Polsce i bardzo dobrze wiem, o czym piszesz... o niezależności, o doświadczaniu życia na swój niepohamowany sposób, wolności, wyzwaniach, ehhhhh.... (…) Niezależność jest cudna. Sami za siebie bierzemy odpowiedzialność, za swoje czyny i słowa. I nikt nas z tego nie rozlicza, nikt nam nie mówi, co dobre, a co złe, co zrobić, a czego nie... bo wszystkiego uczymy się sami, i wtedy nawet popełnianie błędów ma inny wymiar, wszystko inaczej smakuje... :))) Komu ja to piszę?! hehe... wiem dobrze, że to rozumiesz!!!(…)Wiem, ze inni mówią "możesz mieć to i w Polsce", ale szczerze no jakoś tu tego nie czuje.... :( choćbym bardzo chciała...(…) Eh.... wracam do rzeczywistości. Dziękuję Ci, że przez Twój blog mogę być nieco bliżej Portugalii”.
Rozmawiałam z kilkoma Erasmusami, którzy są lub byli tu ze mną. Jeden, białostocki, który miesiąc temu wrócił do domu po wymianie, powiedział mi o swoich odczuciach: „No jak? Powrót na totalnie stare smutne śmiecie. Trochę się nawet już zakorzeniłem z powrotem w tej zniliiźnie i przejąłem znowu tą moją polską mentalność. Nic mi się nie chce, nie chce mi sie nawet latać i załatwiać tego powrotu do Lizbony na ewentualne 2 miesiące(…)tam człowiek czuje się wolny i że może wszystko a tutaj....”
… I co ja mam o tym wszystkim myśleć? Erasmus Erasmusa zrozumie. Czytamy sobie w myślach. To niesłychanie mnie zafascynowało – świetny temat na pracę naukową – jak inaczej postrzegają proste zdanie ludzie stojący po erasmusowej stronie, a jak pozostali.
Nie mam zamiaru żadnej ze stron oceniać, broń Boże! Ale ta prawidłowość mnie zachwyciła. Jeszcze bardziej budując we mnie przeświadczenie, że wyjazd był fantastycznym pomysłem.

2 komentarze:

olik pisze...

"smakować" wg. słownika języka polskiego PWN

1. «delektować się smakiem czegoś»
2. «określać smak, próbując czegoś»
3. «o potrawach, napojach, papierosach: mieć jakiś smak»
4. «być smacznym»
5. «doświadczać czegoś z przyjemnością»

delektować, określać, mieć, być, doświadczać.. - smakuje mi ten erasmus ;)

Anonimowy pisze...

dokładnie tak jest :)) Erasmus Erasmusa zrozumie :)))) /ewelina