niedziela, 21 czerwca 2009

Wspominając...

W Lizbonie już 10 miesięcy. Czasu się nie czuje. Biegnie oszalały i nie sposób go dogonić.
Pamiętam, jak pierwszy raz spoglądałam na Lizbonę z góry, pełna obaw, jak będzie wyglądało życie
tutaj. Pamiętam ciepłe powietrze, kiedy wysiadłyśmy z Olą z samolotu. I palmy, dziwny język i mleko z herbatnikami, które kupił nam na śniadanie pierwszego dnia mąż Erici.

Otwieram folder zdjęcia, a w nim 77 albumów z Portugalii. Kiedy ja zdołałam uchwycić tyle chwil?
Pierwsze poznawanie miasta, wyprawy na plażę z Olą, szalone imprezy w Indochinie.
Entuzjazm na widok Lizbony z ramion Dżizusa i energia, która czułam na Cabo da Roca, wiara, że można wszystko.
Kuba w stolicy Portugalii, wino w Cascais i jajecznica na balkonie.
Wizyta rodziców, picie kawy na plaży w Carcavelos patrząc, jak Jaś i Staś budują zamki z piasku.
Fatima. Batalha.Ericeira.
Portugalskie góry z polskimi Erasmusami w Covilha.
Najpiękniejszy Sylwester w życiu i początek czegoś cudownego.
Wycieczka na północ, spalone naleśniki i mroźne noce.
Imprezy pożegnalne ludzi, którzy byli ciągle obok, a teraz ich nie ma. Ola, Magda, Basia, Eleni, Asia.
I święta, parapetówka, koncerty.

Oglądam te zdjęcia i łza mi się w oku kręci. Tyle wspomnień, tyle poznanych ludzi. To wszystko w ciągu 10 miesięcy.
I mimo tego,iż to miasto znam coraz lepiej, nadal czuję szybsze bicie serca na widok czerwonego mostu.
Ciągle kawa smakuje tak samo dobrze jak pierwszego dnia. Cały czas mam ochotę poznawać Lizbnę na nowo, wchodzić
w uliczki, w których mnie jeszcze nie było.

Przede mną kolejny rok. Kolejne tygodnie będą przełomowe. Co będzie z pracą, czy uda się ze studiami -
czekam na odpowiedzi, które przyjdą wkrótce.

Najważniejsze to iść do przodu w zgodzie z samym sobą.

Uczymy się całe życie. Potykamy i podnosimy się każdego dnia.
Spotykamy różnych ludzi, czasem są kimś innym, niż myśleliśmy na początku.
Możemy przesiedzieć całe życie na kanapie, możemy wciąż szukać w innych naszych skrytych ambicji.

Ale możemy też spojrzeć na wszystko, co osiągnęliśmy, czego się nauczyliśmy i powiedzieć po cichu: "dobra robota".
Wspomnień nikt nam nie odbierze.

Wiem, że to wszystko bardzo niespójne, ale mam nadzieję, że "ci, którzy mają zrozumieć, zrozumieją"...

6 komentarzy:

aninhaemlisboa pisze...

Heh, też nie czuję tych miesięcy... Tyle, że ja już wkrótce Lizbonę pożegnam i powoli się do tego psychicznie przygotowuję... Niemniej, część mnie, wcale nie mało istotna, na zawsze tutaj pozostanie, a część, którą tu odnalazłam, zabiorę ze sobą do Polski. Taka wymiana ;)
Pozdrawiam cieplutko! :) Ania

Unknown pisze...

masz coś, czego nie zabierze nikt :)

niejeden Ci zazdrosci ;) ja tez! :P

z rzeszowskim pozdrowieniem
Madzio

olik pisze...

...zamykam oczy i czuję ten wiatr.. ten, który niesie ze sobą wszystkie te sytuacje, miejsca, przedmioty, kształty ;)..ten, który pcha mnie do przodu teraz.

mogłabym pisać wiele ;) ktoś mi kiedyś powiedział, że na pytanie z serii: Portugalia, najwięcej mówią moje oczy, że wtedy słowa są zbędne..i coś w tym chyba jest;)

To co jest piękne we wspomnieniach to właśnie to, że SĄ i nikt ich nam nie odbierze;)

Madziuś Dziękuję ;) za piękne pół roku, masę wspomnień i doświadczeń ..za tego posta, a z nim łezkę w oku też ;)

"Rób to, czego inni nie robią będziesz miał to czego inni nie maja"

ściskam mocno

mag.o pisze...

Kochane! Ja też Wam dziękuję! Co się ze mną dzieje, że ostatnio tak często się wzruszam? :)

Anonimowy pisze...

może jesteś w ciąży?!

mag.o pisze...

taaa, jak to z Olą określiłyśmy: obie jesteśmy w ciąży "poerasmusowej" :)