czwartek, 23 lipca 2009

Over&out, czyli z jak życie weryfikuje scenariusz

Wczoraj wybrałyśmy się z dziewczynkami na imprezę podsumowującą studia naszych kolegów z kierunku CINEMA z Lusofonki. Byłyśmy przekonane, że będzie pokaz filmów dyplomowych, garstka ludzi, jakaś impreza później. Jak zobaczyłyśmy, doznałyśmy szoku. Ogromny budynek kina cały zapełniony ludźmi. Miałyśmy problemy z dostaniem się do środka! A to przecież tylko pokaz etiud studenckich! Wielka feta, wszyscy nauczyciele, znani aktorzy, goście realizatorów: ich rodziny, przyjaciele, dziennikarze.
Na ścianach zorganizowano wystawę fotografii, pokazy multimedialne - wszystko, co tworzą studenci na kierunkach fotografii, animacji, disignu. Natomiast w ogromnej sali kinowej trwał pokaz pięciu filmów dyplomowych.
Różniły się, oj różniły od naszych writvowskich. Ciekawe pomysły, innowacyjne wykonania, rewelacyjna scenografia, światło. Oczywiście nie wszystkie, ale trzy podobały mi się bardzo. Warto wspomnieć, że studenci otrzymują sporo środków finansowych na realizację filmów. Poza sponsorami pomaga im organizacja rządowa, która przydziela pieniądze na wybrane scenariusze. Mają więc za co szaleć.
Największe wrażenie zrobiły na mnie trzy filmy:
“A Audição” - bardzo dobre zdjęcia i świetna gra aktorska. Historia o aktorze, który w wypadku samochodowym może stracić życie i nagle znajduje się na deskach teatru. Na widowni siedzi Pan Śmierć i oznajmia, że aktor musi go przekonać swoją grą, że zasługuje na kolejną szansę, by znów móc żyć. I to zadanie wykonuje doskonale. Otrzymuje nowe życie, budzi się w ambulasie. Zadowolony, pyszny, mówi:"Ha!Jestem tak dobry, że samą Śmierć udało mi się ograć". Nic bardziej złudnego, możecie się domyśleć, kim okazuje się kierowca ambulasu... http://www.curtaaaudicao.blogspot.com/
" - genialnie prześwietlone video utrzymane w kolorach niebieski - czarny. Historia czarnoskórego chłopaka, który przychodzi w nocy do sklepu na stacji benzynowej i nie zostaje obsłużony. Film o rasiźmie, o ludzich lękach i niesprawiedliwości. Finał ukazuje, że to biali okazują się bandytami, a nie posądzany o to chłopak. http://curta-sobre-vivencia.blogspot.com/
"Romeu & Julieta" - pierwszy zrealizowany na Lusofonie musical! Udział wziął mój znajomy aktor Alexandro Ferreira, ten sam, który pomagał nam w zeszłym semestrze. Film kolorowy, rewelacyjna dekoracja, ogrom pracy widać na pierwszy rzut oka. Całość utrzymana w klimatach muzyki rap :) Układy choreograficzne, zabawne piosenki. http://musicalromeujulieta.blogspot.com/
Fajne jest to, że każdy film ma swojego bloga, może znaleźć skład ekipy realizacyjnej, dowiedzieć się ciekawostek.
Strona całego eventu: http://overandout2009.ulusofona.pt/index.php/entrada
Po zakończeniu pokazu postanowiłyśmy wrócić do domu, usiadłyśmy w trójkę na ławce, po czym zadzwonił mój telefon...
Okazało się, że zaczynam pracę nie dzisiaj o północy, ale wczoraj o północy! Całe szczęście, że byłam w centrum, bo mogłam dzięki temu szybko znaleźć się na Bairro Alto i rozpocząć mój pierwszy dzień ( a raczej noc) w pracy. Zestresowana, nie powiem, bardzo podążyłam w kierunku hostelu. Wszystko się udało, niczego nie zepsułam, rezerwacje przyjęłam, śniadanie zrobiłam. Ba, nawet taksówkę Amerykankom zamówiłam po portugalsku :) Ale oka nie zmrużyłam, bo ciągle wrażenie miałam, że nie usłyszę dzwonka do drzwi. Na szczęście nikt nie postanowił utrudniać mi życia i czas od 1:00 do 8:00 jakoś zleciał sam. Wróciłam zmęczona z ogromnym bólem głowy, ale odespane i gotowa jestem na kolejna szychtę :) A ta juz dzisiaj, też w nocy.
Jak więc widzicie, życie samo weryfikuje scenariusze. Strasznie się cieszę, że udało mi się znaleźć pracę. Dostałam też wczoraj maila od pani Flory z FLUL odnośnie mgr w Lizbonowie i jestem dobrej myśli, ale jeszcze nie zapeszam, bo może być klops.
Tak czy inaczej, fajnie jest studiować na Lusofonie - ma się energię, pieniądze i entuzjazm do robienia czegoś twórczego...


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

My tu w PL nie gorsi. My mamy Węgiel Festival i niezawodną koordynatorkę mgr P.!;-) I 6-osobowe tłumy na pokazach! O bogatym programie nie wspomnę! Bardzo proszę nie deprecjonować Writvu!:D

mag.o pisze...

:) hahahahahahahahahhahahaha